„Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.” Joseph Goebbels
‘Musisz wyjść ze swojej strefy komfortu” to jedno z tych zdań, które używane bezustannie przez pseudo coachów, stało się jedną z najczęściej powtarzanych porad motywacyjnych. Zastanawiam się tylko, czy ludzie rozpowszechniający dalej tą myśl, kiedykolwiek zastanowili się nad jej sensem?
Czym jest strefa komfortu?
Strefa komfortu to miejsca i ludzie, którzy dają nam poczucie bezpieczeństwa, a także sytuacje, które nie powodują naszego zmęczenia i stresu.
Dlaczego więc mam wychodzić ze strefy komfortu?
Z jakiego powodu nie mogę czuć się dobrze we własnej skórze, cieszyć się tym co mam?
Cóż złego jest w życiu według własnych preferencji?
W jakim celu mam przejść ze strefy komfortu do strefy dyskomfortu?
Po co mam porzucić coś dla mnie wartościowego, na rzecz tego, co nie ma dla mnie wartości?
Czy zamiast porzucania komfortu, nie powinniśmy właśnie do niej dążyć?
Wydaje się, że tylko droga w kierunku uzyskania komfortu ma sens. Dlatego też ja nie zamierzam porzucać swojej strefy komfortu. Zamierzam ją rozwijać, poszerzać i chronić.
Oczywiście jeśli tylko masz ochotę na porzucenie swojej strefy komfortu, będę Ci kibicować.
Pytanie tylko czy wynika to z Twojego przekonania?
Czy czujesz, że dzięki temu zrealizujesz siebie?
Czy może ktoś Cię z tej strefy na siłę wypycha?
Czy jesteś pewien, że osoba nakłaniającą Cię do opuszczenia strefy komfortu rzeczywiście mówi to, aby o Ciebie zadbać, czy może po prostu do czegoś nakłonić?
Jako introwertyk często spotykam się z próbami nakłaniania mnie do opuszczania strefy komfortu, poprzez sugerowanie mi zmiany mojego zachowania na bardziej ekspresyjne. Mam być głośniejsza, bardziej widoczna i bardziej energiczna, ponieważ takie zachowania uważane są za synonim kompetencji i zaangażowania. Jednocześnie porzucanie strefy komfortu traktowane jako warunek niezbędny do rozwoju. To tak, jakby bez bólu i wyrzeczeń nabywanie nowych umiejętności nie byłoby możliwe. Raczej niezbyt to motywujące i zupełnie nieprawdziwe.
Mnie lata doświadczeń nauczyły tego, że tylko pozostając w strefie komfortu jestem w stanie naprawdę robić postępy, rozwijać się i uwalniać swoją kreatywność.
Orędownikami porzucania strefy komfortu są głównie ekstrawertycy. Ich pochwała porzucania strefy komfortu wynika z tego, że działania nowe, stanowiące wyzwania, wywołują u nich uczucie ekscytacji. Jednak skoro mówimy o pozytywnych emocjach, nie mamy do czynienia z wychodzeniem ze strefy komfortu. Wychodzenie ze strefy komfortu wiąże się z lękiem, a nie ekscytacją.
Jeśli spodobał Ci się artykuł, zostaw Like’a. Jeśli uznasz artykuł za pożyteczny, udostępnij go swoim znajomym.
Daj znać, jeżeli poruszane przeze mnie tematy uważasz za interesujące. Możesz również zapisać się do newslettera, wówczas poinformuję Cię o nowym artykule.
To jest samo sedno. Świetnie zebrana esencja z introwwrtycznych przeżyć i sposobu myślenia w tym wpisie. Ja również wciąż słyszę, że tylko wyjście że strefy komfortu mnie rozwinie i jest to konieczne. Niestety borykam się też z lękiem społecznym i nieśmiałość. To wszystko razem powoduje, że człowiek taki jak ja w życiu nie przejdzie strefy komfortu i wychodzi tylko gorzej w takiej konfrontacji. Co ostatecznie nic ie daje, przynosi więcej stresu i potrzeby ładowania się w osamotnienia. Zatem po co zmuszać ludzi do tego samego? Czy nie każdy jest inny, stworzony Przez Boga w indywidualne w sposob, z własną drogą życia do przejścia.. Nie cierpię ujednolicenia ludzi. Przeczytałam wszystkie Twoje wpisy i poczułam po nich ulgę. Dzięki tym tekstom, potrafię stanac w swojej obronie chociażby w myślach, nie krytykują swojej postawy. Potrzeba by Zrozumieć motywy swojego postępowania. Długo do tego dochodzę. Myślę że innitez mogą mieć z tym problem. Chciałabym, aby ten blog szerzyl się, by nawet ekstrawertycy mogli dowiedzieć się o naszym wnętrzu, motywacjach i sposobach na życie. Niestety oni nie chcą nas poznać, bo tak jest łatwiej… Szkoda. Tylko w Bogu znajdziemy zrozumienie. Pozdrawiam i wielu błogosławieństw
Dziękuję za komentarz. Cieszę się kiedy to co robię, może komuś pomóc.
Zgadzam się.
-To ”Wyznawcy ‘Siły’ ” proponują rozwiązania Siłowe.
Dla nich wykrzyczane słowo ”Walcz!”jest pomocne.
Zawsze czułem to samo ,często się spotykałem z tym i z tego typu stwierdzeniami oraz -ogólnie-sposobem myślenia jakby pochodzącym z poglądu,że ”trzeba w życiu Walczyć”.”że życie jest Walką”etc. To głównie skutkuje problemami imo. Choćby:-konfliktami wewnętrznymi,negatywnymi uczuciami, chaosem oddalającym od zrozumienia czegokolwiek…
Ja czuje podobnie -w”komforcie”rozwijam się znacznie lepiej i Zgodnie Ze Sobą-więcej i głębiej rozumiem,wyciągam wnioski.
Inaczej się tylko gubię i ”nic nie wiem”. .
Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po latach ,że Zmuszanie Się do czegokolwiek na Siłę i ”walka” pozbawia mnie równowagi i wogóle Zdolności do działania.
Uważam,że tym jest właśnie m.in.”wychodzenie ze swojej strefy komfortu”.błędnym pozbawianiem się stabilności i spokoju.
Czując się Dobrze -masz większe możliwości.
Myślę – ”Strefa Komfortu” -oznacza Odpowiednie Warunki.
-podoba mi się; ”Poszerzać strefę komfortu”.
Dobrze było przeczytać to bo moje Odczucia dot.tematu odnalazły się wkońcu-w Twoich- słowach.:)
Dziękuję.
Ja nienawidzę ludzi z mojej szkoły którzy udają niewiadomo co i kogo a są nikim ( są sztuczni ) ja jestem dziwna bo się nie odzywam nie ma tam nawet do kogo bo są chamscy robią sobie porabane grupy a to oni są egoistami
W samo sedno. Ja lubię porównania i analogie. I to zmuszanie się do czegoś kojarzy mi się ze wskakiwaniem na główkę do głębokiej wody przez osobę, która panicznie boi się do niej wejść. Owszem może i i jest to bardziej efektywne, takie wskakiwanie bez zastanowienia bo inni patrzą, ale czy czegoś nas uczy? Życie to nieustanne przemianany, proces przebiegających swoim tempem. Nie da się go przyśpieszyć czy zatrzymać,takie próby kojarzą mi się z oszukiwaniem samego siebie, ale i tak będziemy skonfrontowani prędzej czy później z rzeczywistością. Tak więc ciągły rozwój dla samego rozwoju i pokonywanie granic jest niedojrzale i chyba służy do podbudowania swojego ego, utwierdzenia się w iluzorycznym przekonaniu, że można wszystko i wszystko jest możliwe. Warto pracować nad sobą, rozwijać się, ale poprzez akceptację, pokorę i świadomość swojej niedoskonałości. Może zamiast wskakiwać można zastanowić się skąd bierze się nasz lek czym wogole jest i jaki ma na nas wpływ. Odwagą nie jest nieodczuwanie lęku, a oswojenie go. Spychanie leku w zakamarki swojego umysłu, walka z nim, nie przyznawanie się do niego nie sprawi, że on zniknie,a raczej wywoła większe spustoszenie w naszej psychice i ciele.
*Efektowne